poniedziałek, 1 stycznia 2018
What would you do today if you knew you would not fail?
Święta, święta i po świętach... tuż po nich noc sylwestrowa i Nowy Rok. Moment podsumowań, rozrachunku z własnym sumieniem i planowania kolejnych 365 dni życia. Sama również pokuszę się o kilka zdań, jednak nie spodziewajcie się fajerwerków... ;)
Ostatni dzień w roku spędziłam bardzo intensywnie. Nie, nie imprezowałam do białego rana. Nie, nie pocałowałam nikogo o północy. Sylwester, całkiem przypadkowo, przesunęłam o dwa dni wcześniej, jednak właściwe pożegnanie starego roku pracowałam. Noc długa i dosyć ekscentryczna, aczkolwiek doświadczenia nie oddam za żadne skarby. :)
Choć nie znalazłam miłości życia, nie urodziłam sobie nikogo do kochania, nie zaadoptowałam zwierzaka, nadal tęsknię jak szalona za moim psem, popełniłam setki błędów, uważam ten rok za wykorzystany. Jestem wdzięczna. Za każdy poranek, kiedy mogłam wstać i byłam gotowa, bardziej lub mniej, pójść do pracy i zmierzyć się z wyzwaniami. Małymi kroczkami szłam do celu. Rozwijałam się w kierunkach, które sobie obrałam. W końcu zamieszkałam sama, prawie na swoim. Troszkę bardziej otworzyłam się na ludzi. Kolejny rok zrewidował relacje. Niepotrzebne zakończyłam. Inne wskoczyły na wyższy poziom.
2017 nie zmienił mnie jakoś szczególnie. Nie przytyłam ani nie schudłam. Nadal wzruszam się przy piosenkach Louisa Armstronga. Nadal wszystkie dzieci cioci Rudej są i daruję moim chrześniakom, bratanicom, bratankom (i nie tylko) tyle miłości, ile jestem z siebie wykrzesać. Nadal lubię męskie towarzystwo, coś mocniejszego w kieliszku i rozmowy do rana. Rok to nie jest aż tak dużo, ale wystarczająco, żeby wziąć los w swoje ręce.
Sometimes it feels like there are so many things in this world we can't control. Earthquakes, floods, reality shows... But it's important to remember the things that we can. Like forgiveness, second chances, fresh starts... Because the one thing that turns the world from the longing place to a beautiful place... is love. Love and any of its forms. Love gives us hope... Hope for the New Year. That's what New Year's Eve is to me. Hope and a great party!
...czyli najpiękniejszy cytat ostatnich dni, pochodzący z filmu "Sylwester w Nowym Yorku"
Na dobry koniec (wpisu) i początek (roku 2018) zostawiam Was z czymś, przez co nieustannie mam ciarki na plecach. What a wonderful world
Wasza Ruda
Ostatni dzień w roku spędziłam bardzo intensywnie. Nie, nie imprezowałam do białego rana. Nie, nie pocałowałam nikogo o północy. Sylwester, całkiem przypadkowo, przesunęłam o dwa dni wcześniej, jednak właściwe pożegnanie starego roku pracowałam. Noc długa i dosyć ekscentryczna, aczkolwiek doświadczenia nie oddam za żadne skarby. :)
Choć nie znalazłam miłości życia, nie urodziłam sobie nikogo do kochania, nie zaadoptowałam zwierzaka, nadal tęsknię jak szalona za moim psem, popełniłam setki błędów, uważam ten rok za wykorzystany. Jestem wdzięczna. Za każdy poranek, kiedy mogłam wstać i byłam gotowa, bardziej lub mniej, pójść do pracy i zmierzyć się z wyzwaniami. Małymi kroczkami szłam do celu. Rozwijałam się w kierunkach, które sobie obrałam. W końcu zamieszkałam sama, prawie na swoim. Troszkę bardziej otworzyłam się na ludzi. Kolejny rok zrewidował relacje. Niepotrzebne zakończyłam. Inne wskoczyły na wyższy poziom.
2017 nie zmienił mnie jakoś szczególnie. Nie przytyłam ani nie schudłam. Nadal wzruszam się przy piosenkach Louisa Armstronga. Nadal wszystkie dzieci cioci Rudej są i daruję moim chrześniakom, bratanicom, bratankom (i nie tylko) tyle miłości, ile jestem z siebie wykrzesać. Nadal lubię męskie towarzystwo, coś mocniejszego w kieliszku i rozmowy do rana. Rok to nie jest aż tak dużo, ale wystarczająco, żeby wziąć los w swoje ręce.
Sometimes it feels like there are so many things in this world we can't control. Earthquakes, floods, reality shows... But it's important to remember the things that we can. Like forgiveness, second chances, fresh starts... Because the one thing that turns the world from the longing place to a beautiful place... is love. Love and any of its forms. Love gives us hope... Hope for the New Year. That's what New Year's Eve is to me. Hope and a great party!
...czyli najpiękniejszy cytat ostatnich dni, pochodzący z filmu "Sylwester w Nowym Yorku"
Na dobry koniec (wpisu) i początek (roku 2018) zostawiam Was z czymś, przez co nieustannie mam ciarki na plecach. What a wonderful world
Wasza Ruda