poniedziałek, 19 stycznia 2015
Szanuj siebie samego jak bliźniego
Szacunek - wg słownika języka polskiego PWN - stosunek
do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania.
Co jest godne uznania? Kogo powinniśmy szanować? O tym właśnie dzisiejszy wpis.
Pozwolę przytoczyć sobie pewną sytuację z mojego otoczenia.
Mój
dobry kolega jakiś czas temu dowiedział się, że jego koleżanka ze szkoły się w
nim kocha. Laska sama mu to powiedziała. Od początku wiedział, że nic z tego
nie będzie (pozwolę sobie pominąć powody). Przyszedł sylwester, na którym
bawili się wspólnie. Dosłownie - bawili
się.
Jako
jedyna spała u niego (impreza była u sąsiada prawie zza płota), bo reszta
została porozwożona po domach. Normalnie wygadana, wręcz wyszczekana
dziewczyna, która zawsze potrafi każdego "przekrzyczeć" przy nim
momentalnie milknie (i nie przytaczam tu tylko relacji kumpla, widziałam to
ostatnio na własne oczy). O tym, że ją "wykorzystał" (bo w sumie aż tak poważnie się nie działo) dowiedziałam
się będąc na swoim szalonym zimowym tripie w górach. Dostał zjebki (delikatnie
ujmując), bo niepotrzebnie jej w głowie mąci, takie tam...
Ale,
ale! Historia się nie kończy. Oprócz kawy, spaceru i kolejnego obmacywania w
parku (głupi on, głupi...) jest jeszcze studniówka. Chciała z nim iść, ale on
miał iść z jakąś inną, poszedł w ogóle z kim innym... Nie ważne. Dzień
wcześniej ziomek powiedział jej, że nic nie będzie między nimi i żeby dała
sobie spokój. Co się działo później? Laska najpierw płakała na niego (dosłownie
- na niego, bo zasmarkała mu ramię), a później zaczęła się znowu z nim całować.
Na studniówce. Przy wszystkich.
Jedynym
zdaniem, które byłam wstanie wtedy wypowiedzieć to: FUCK LOGIC!
Wiem, wiem, wiem... Dziewczyna zakochała się, owszem, miłość płata figle. Jednak skoro wie, a nie tylko domyśla się, że gościu jej nie chce to w życiu nie powinna sobie pozwalać na ponawianie takich zachowań, jakie przytoczyłam wyżej. Inna sprawa, iż mój drogi kolega zachowuje się jak typowa baba (w ciąży!) - mówi jedno a robi drugie. Pomijając jednak jego zachowanie, na miejscu tej laski, mając trochę oleju w głowie, nie podbijałabym już do takiego ziomka.
Z resztą, gdzie tu daleko szukać. Sama święta nie jestem. Pouczam, a popełniałam podobne błędy. Na szczęście nie tyle, ile chciałam, bo mam świetne ograniczniki (moje psiapsióły). Oczywiście, wiele razy miałam już otwarte okienko czatu i chciałam pisać do mojego byłego. Ograniczyłam się do zadzwonienia przed świętami (i tak za dużo). Czytając nasze rozmowy przypomniałam sobie coś, co mówiłam mu dosyć często (wyśmiewając jego "sezonową" laskę): byłe dziewczyny to desperatki.
-Ale ja dalej nie
rozumiem, dlaczego, wytłumacz mi. - udawał głupiego
-To proste - one ciebie
nie mają, a ja tak.
Sama siebie wkopałam,
nie przewidując porzucenia. W sumie to ta jego była dawała mi powody do
wyśmiewania. Spotykali się ze sobą ... właściwie tylko dla seksu, a jak się
rozeszli, ta wypisywała, że ma ochotę na niego, żeby do niej przyjechał,
tirarira.
Także drogie Panie (Panowie również, chociaż chyba więcej kobiet do mnie zagląda)!
Szanujmy siebie! Skoro
ktoś nie zasługuje na nasze uczucia, starania i traktuje nas źle, czemu
miałybyśmy się dalej upokarzać? Najważniejsze jesteśmy MY, nasze ciało, nasz
umysł i to jak się ze sobą czujemy.
Be yourself, trust yourself, never give up.
Wracając do opowieści kolegi...
...
Szkoda dziewczyny.
Zwłaszcza, że jest ruda (a rude podobno inteligentne - chyba nie w tym
przypadku).
Pozdrawiam i życzę udanej walki o samą siebie!
2 komentarze:
Jeżeli jej to pasuje - niech robi jak uważa.
Jakby na to nie patrzeć, jak sobie popełni kilka takich błędów to będzie mądrzejsza w przyszłości. A przynajmniej tak powinno to działać.
Pozdrawiam :)
Powinno, chociaż w jej przypadku nie pokładałabym takich nadziei ;)
Prześlij komentarz