Obserwatorzy

About Me

Tyle już was było

Popularne posty

Obsługiwane przez usługę Blogger.
czwartek, 19 listopada 2015

Siłaczka

Mniej więcej rok temu wydarzyło się kilka rzeczy, które, miałam nadzieję, nigdy nie nastąpią. Moje serce zostało wyrwane przez jakąś nieznaną siłę z piersi, zgniecione i rozdeptane na drobny pył. Przepłakałam kilka miesięcy, owszem. Pomimo tego potrafiłam zająć się swoimi sprawami: sprzątaniem, psem, pracą, nauką... Przeżyłam. Później popełniłam kilka głupot, ale, jak to mówią... shit happens.

Rok po tym sytuacja się powtarza. Co prawda w troszkę innym anturażu, dołożyły się problemy domowe (a raczej zwiększyły) i już nie jest mi tak łatwo. Wszystko mnie drażni. Trudność sprawia mi przeczytanie najkrótszego tekstu czy rozwiązanie banalnego zadania. Nie mogę się skupić na nauce. 

Nasuwa mi się więc pytanie: ile człowiek jest w stanie znieść? Jak wiele udźwigną jego barki? Ilu przeciwnościom jest w stanie się postawić? Jak długo los jest w stanie nas doświadczać?

Brak mi motywacji, a co gorsza chęci do walki. Bez wsparcia, jakiegokolwiek, wcale nie jest tak łatwo. 

Syty głodnego nigdy nie zrozumie.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Życzę Ci, żebyś znalazła dużo wsparcia. Czasem w porażkach można się doszukać pozytywów. Złamane serce, niespełnione cele i niechęć, może okazać się bodźcem do różnych zmian, nastawień, czy przemyśleń, które zmienią punkt widzenia i sprawią, że życie potoczy się innym torem.

Glezgow pisze...

Bardzo często szukam tych pozytywów, wyciągam wnioski, choć nie bywa łatwo.
Nie dziękuję, mam nadzieję, że życzenia się spełnią ;)

Unknown pisze...

Bedzie dobrze wierze w to :)

Bezimienny...