Obserwatorzy

About Me

Tyle już was było

Popularne posty

Obsługiwane przez usługę Blogger.
czwartek, 18 lutego 2016

Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie...

          Wbrew pozorom, które narzuca tytuł, religijnie wcale nie będzie. Wręcz przeciwnie. Przykładem dla mojego wywodu będzie tym razem sytuacja z mojego osobistego życia. Jak zawsze: bez nazwisk, imion itd. Mam nadzieję, że mój przekaz do Was dotrze i wyciągniecie coś dla siebie... z tej mojej lekcji.

Dziewczyno (tak, ty, bo do ciebie się najpierw kieruję - podobno tego wymaga kultura). Czytaj uważnie. Zaproś przy okazji swojego mężczyznę, jemu też się to przyda.

Zdarza się czasem tak, że jest ktoś, kogo znacie całe życie, bądź ten ktoś zna was od pieluch, albo po prostu - kręci się gdzieś w okolicy i wasza znajomość opiera się na zwykłym "cześć-cześć" na ulicy.
Zdarza się pewnie też tak, że to zwykłe "cześć" zamienia się w coś dłuższego, w rozmowę, rozpoczętą przez przypadek w sklepie, w serię smsów, w spacer, długie wymiany pocałunków...
Kojarzycie sytuację?
Takie coś przytrafiło się też Rudej. Zaraz zaczniecie się śmiać, że kolejny facet pojawia się w moim życiu, że jeszcze poprzedniego związku dobrze nie zakończyłam, a tu proszę, wpadła jak śliwka w kompot. Bez oceniania proszę. Zdaję sobie sprawę z własnych błędów... Młoda jestem. Jeszcze mogę.
Wracając do tematu... Chciałam zrobić sobie przerwę od facetów. Poprzedni "związek" okazał się totalnym niewypałem, ale natrafił się ON. Znamy się niby od lat, jednak nigdy nie mieliśmy szansy na dłuższą rozmowę. Kiedyś traktowałam go bardziej jak brata (mam mnóstwo przyszywanych sióstr i braci, o tym może innym razem), później po prostu jako sąsiada. Zaczepiłam go u mnie w sklepie. Zniknął mi z oczu na jakiś czas i po prostu byłam ciekawa, gdzie się podziewał. Następnym razem wymieniliśmy się numerami. Nie powiem, zaskoczył mnie pocałunkiem. Całą masą. Nigdy w swoim życiu nie miałam takiego moralniaka. Niby tamten od miesiąca mnie olewał i "nie miałby pretensji, gdybym go zostawiła", ale też nie zamknęłam historii zdaniem "to koniec". Miałam takie poczucie obowiązku obywatelskiego. Nie było mi jednak dane. Kolejny spacer, kolejne pocałunki, postawiony krok dalej. Smsy na dzień dobry, na dobranoc, komplementy... Nie chciałam związku, chciałam odpoczynku, szukałam pocieszenia i początkowy pomysł zrobienia z niego "kolegi od potrzeb" (mówiąc delikatnie, oczywiście) nie wydawał się taki głupi.
Któregoś razu spytałam go czego tak właściwie ode mnie chce: czegoś konkretnego czy po prostu chce mnie zaliczyć? Wolałam usłyszeć wprost, nie robić sobie (nie daj Boże) jakichś złudnych nadziei.
Zaczął mówić, że chce, żebym do niego wyjechała (nie pracuje w kraju, na kilka miesięcy w roku zjeżdża do domu), żebym szybko skończyła szkołę, że przyjadę na wakacje, rodzina, dzieci, zwierzęta, etc, etc...
Uległam. Uwierzyłam.
Szybko wylądowaliśmy tam, gdzie prowadzi temperament dwóch wariatów.
Nie powiem... ogień. Za każdym razem. Bez względu na poświęconą ilość czasu, miejsce i początkowe chęci. Zawsze.
Tylko co z tego? Mój temperament często mnie gubi.
Nawet, jeśli się o coś na niego obraziłam (a nie robię tego bez powodu), zawsze, ale to zawsze mu ulegałam. Mam mu mnóstwo rzeczy do powiedzenia, często przykrych, do zarzucenia: że mnie zaniedbuje, że nie kocha, że nie stara się, że nie ma czasu...
Wiem, że przyjdzie, a ja i tak mu ulegnę.
Raz jedyny w życiu tak miałam, sami pewnie wiecie jaki czas temu to było. To się chyba nazywa miłość. Szkoda, że w moim wydaniu jest tak nierozważna.

Dlatego, drogie Panie! Zdaję sobie sprawę, że niektóre z was są tak samo walnięte jak ja. Czasem jednak trzeba strzelić focha, nawet jeśli nie lubicie się kłócić. Facet musi zrozumieć, że musi się starać.
Także macica na supełek.

Drodzy Mężczyźni! Życie z wami wyprowadza mnie z równowagi, ale bez was byłoby tragicznie nudne. Pamiętajcie jednak, że cudowny seks nigdy nie zastąpi choćby pięciu minut przytulenia dziennie.


P. S. Trzymajcie za mnie kciuki, przede mną ciężka konfrontacja. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się wyrzucić to co mi leży na sercu (czy też innym organie...).
...i że mój Mężczyzna jednak okaże się odpowiedzialnym mężczyzną. Mężczyzną, który będzie moim do końca.

P. P. S. Zapraszam na Facebook'a Rudej: https://web.facebook.com/RudawWielkimMiescie/?ref=aymt_homepage_panel oraz na Instagram: @rudainthecity

:)

2 komentarze:

Unknown pisze...

Nie uważam, że kobieta powinna strzelić focha. Raczej jeśli jest dojrzała i świadoma swoich potrzeb, powinna o nich odpowiednio informować partnera - rozmową. Jeżeli on do rozmów się nie nadaje, to widocznie do wszystkiego innego też nie.
Powodzenia! :)

Glezgow pisze...

Może nie do końca fortunnie to ujęłam.. Foch powinien być ostatecznością, jeżeli do faceta kompletnie nic nie dociera... Milczenie jest przecież złotem ;)
Nie dziękuję :)